Autor Wiadomość
szyszka
PostWysłany: Wto 13:28, 15 Sty 2008    Temat postu: Re: Gawęda myśliwska.

Anonymous napisał:
Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Darz Bór! Very Happy
Zostałem zaproszony , a może bardziej odpowiednim określeniem byłoby słowo zaiteresowny, Waszym forum przez Grażynę. Jest miłośniczką Puszczy Piskiej i (ja to wiem) - myśliwstwa. Znamy się z pracy i gdzieś tam przy okazji omawiania spraw służbowych jak zwykle wygadałem się , że poluję no i że, oczywiście moje zajęcia służbowe mi w tym ogromnie przeszkadzają. A że jestem idealistą , to więcej marzę niż korzystam z uciech życia myśliwego, co w oczywisty sposób odkłada się w formie niekończących się wspomnień nawet z krótkich kilkugodzinnych polowań. Oczywiście Grażyna stała się ofiarą moich tęsknot i jeżeli tylko nieopacznie zadzwoni do mnie lub podniesie słuchawkę kiedy niby że dzwonię w sprawie kursu, a faktycznie muszę się wygadać bo nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu na polowaczkę. Z drugiej strony całe szczęście , że mnieszkam w stolicy daleko od otoi jakiejkolwiek zwierzyny , bo pewnie zdominowałbym forum majakami stęsknionego "zabijaki".
Ale przejdźmy do faktów : nie zauażyłem aby uczestnicy forum zauważyli 3 listopada - św. Huberta . Jest to święto nie tylko braci myśliwskiej ale wszystkich kochających las. Dlatego proszę o przyjęcie serdecznych pozdrowień przez tych wszystkich , którzy czują się podopiecznymi naszego Patrona.
A teraz czas na gawędę. To wydarzyło się człkiem niedawno. Miało być jeszcze rykowisko i dostaliśmy sygnał z okolic Augustowa , że jeszcze ryczą. Jack złożył mi propozycję nie do odrzucenia: startujemy o 16.00 z małego lotniska pod Konstancinem i po godzinie lotu byliśmy nad Suwałkami. Dopiero przelatując wspaniałą Cessną nad Ostrowią Mazowiecką odwarzyłem się poinformować dom, że "lecę" na polowanie a pozostających w mieście druchów myśliwskich aby zazdrościli i nie mogli spać kiedy ja będę skradał się za bykiem. Świetny samolocik, świetny pilot, dwóch genialnych myśliwych i usiedliśmy w Suwałkach po 65 minutach od startu, 6,5 minuty do Nadleśnictwa w Szebrze i po 15 minutach przebrani i z bronią gotową do załadowania siedzieliśmy w Ładach Nivach celem rozwiezienia w łowisko, każdy ze swoim podprowadzającym i psem na wszelki wypadek. Mimo to było odrobinę za późno. po 30 minutach byłem na ambonie w odwiecznej Puszczy Augustowskiej. W mordę... nikt w to nie uwierzy: 1 godzina lotu i już w łowisku. Zaparkowaliśmy samochód jakieś 400 m przed amboną. Jak na tę porę roku było wręcz gorąco 23 C. Już ryczały z lewj i z prawej. Niestety na zrębie nie było łań , które zdaniem podprowadzającego zwykle odpoczywały w trawach. Jeden byk wyraźnie miał grubszy, mocniejszy głos i obchodził nas z z prawej strony za plecami na jakichś 200 m oczywiście w gęstwinie. Siedzieliśmy cichutko z lornetkami wrośniętymi w oczy. Broń gotowa do użytku. Nagle za nami trzask gałązek. Mogliśmy tylko obrócić szyje 0 180 stopni. Całe szcząście to tylko łania. Poczuła nas i skoczyła pomiędzy brzózki. Robiło się coraz ciemniej i obsiadały nas chmary jelenich wszy. Ryczenie było, łania była, wszy latały widno było no to powrót. Nie opiszę co się działo dalej tego wieczora bo musiałbym rozpocząć nowy temat - biesiada myśliwska, a ma być nie o tym.
Rano pobudka 4.30, tym razem wyruszymy na podchód na ogromne łąki przy torach kolejowych przecinających Puszczę. Jest nie tylko gorąco ale i bardzo sucho. Trawa i mech treszczą i szeleszczą pod podeszwami jakbyśmy chodzili po kapiszonach. To chyba był cud, że udało nam się dotrzeć do skraju lasu. Byki ryczały na całe szczęście mimo to widziałem między drzewami jak kolejne chmary uciekały z łąki. Na środku został tylko jeden ryczący byczek. Przygotowałem broń na podpórce. Jeleń zacął przemieszczać się a to w leo , ato w prawo, aż wreszcie zaczął schodzić do lasu od czasu do czasu porykując. Czekałem na to, kiedy wszedł na tło jasnych traw idealnie na blat oddałem precyzyjny strzał. Kaliber 9,3x62 skutecznie umieszczyny w tuszy zwierzyny co słychać zaraz po huku wystrzału nie pozostawia żadnych wątpliwości, chyba że... wysokie trawy, brak psa tropiciela, emocje myśliwego, które prowadzą do odczuć które bardzo trudno przezwyciężyć aby oddać spokojny strzał. Z odrobiną niepewności szukaliśmy byka. Prowadził nas intensywny zapach. Mimo prawie idealnych warunków trafiony byk przeszedł prawie 100 m. Złom w pysk - ostatni kęs i złom do czapki myśliwego. Patroszenie i przygotowanie do transportu. Otry zapach jelenia mieszał się z zapachem parującej łąki. Miałem straszne wypieki od emocji i wysiłku. Dziesiątak o tuszy 130 kg. Tym razem św. Hubert darzył. Była już prawie 7.30. Czas wracać na śniadanie . Kolejny eap to Kruklanki za Giżyckiem, ale o tym następnym razam.
Czołem.
Goowwillski

A kiedy bedzie następny odcinek ?
Pozdrowionka z Lewina Kłodzkiego Very Happy
Remes
PostWysłany: Pon 8:30, 01 Maj 2006    Temat postu:

HeJ Very Happy

SprzeDaż poDaż, ale niema co czytać Razz
Wink
breyt
PostWysłany: Sob 6:55, 22 Kwi 2006    Temat postu:

Cześć!

Wiecie, że gawędy są na sprzedaż!
dlatego mała tu poDaż :oops:

Razz
GrocHOLAk
PostWysłany: Pon 10:11, 03 Kwi 2006    Temat postu:

No wiesz tu więcej czytelNIKuf Razz
Remes
PostWysłany: Sob 20:21, 01 Kwi 2006    Temat postu:

A gdzie motto tematu Rolling Eyes
POBUDKA :!: :!: :!: już WIOSNA Very Happy zima minęła bezpowrotnie :lol:
Czas na Opowieści Cool
PozdrawiaM Wink
grace
PostWysłany: Wto 12:18, 15 Lis 2005    Temat postu:

Mysliwy goodwillski wyrazil zgode na polaczenie tego tematu z tematem mysliwca janusza, wiec szanowny panie administratorze spod jawora, chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby tematy sie polaczyly.
Bardzo prosimy.
Z jaworowym pozdrowieniem
goodwillski
PostWysłany: Pon 11:37, 14 Lis 2005    Temat postu: Gawęda Myśliwska

Darz Bór!
Bardzo dziękuję za rozsądną propozycję. Traktuję propozycje skomasowania tematów jako zaproszenie i chętnie na nie przystaje prosząc adninistratora aby dokonał właściwego przeniesienia.
Jednocześnie przyznaję, że nie przeczytałem wielu wiadomości w Naszym forum przed rozpoczęciem tematu, ale trema i chęć odpowiedzenia na zachętę osoby wprowadzającej zmyliły moją myśliwską czujność. Obiecuję , że będę się coraz lepiej przygotowywać.
Wszystkim zainteresowanym przypominam , że listopadowa pełnia zacznie się w środę 16.11 o godz. 15.26 , a więc 17 minut przed zachodem Słońca. Pełnia zwykle wróży zmianę pogody. Z informacji z łowisk wynika , że największym problemem są w yej chwili mgły, które uniemożliwiają skuteczną obserwację. Przydała by się odrobinka wiatru, ale nie za durzo lum przymrozek. Po zakończeniu pełni może także opadać.
Wybieram sie do łowiska może już w czwartek. W niedzielę wracam , oby nie na pusto. Mam nadzieję, że po trzech nocach w lesie będzie o czym pisać. I jeszcze jedno : jadę z nową jednostką SIG SHR 970 o kalibrze .300 Winchester Magnum. Bardzo proszę o rady. Confused:
Pozdrawiam Goodwillski. Wink
Dani
PostWysłany: Czw 15:58, 10 Lis 2005    Temat postu:

Najlepiej tresc wrzucic w temat pierwszy Very Happy
breyt
PostWysłany: Wto 6:53, 08 Lis 2005    Temat postu:

Very Happy HeJ!

Czekam na Wasze złote rozwiązanie Wink
Waclaw
PostWysłany: Wto 5:20, 08 Lis 2005    Temat postu:

Tez proponuje skomasowac temat.

DB
janusz
PostWysłany: Wto 3:43, 08 Lis 2005    Temat postu:

Witamy nowego forumowicza Smile

Szkoda ze przed rozpoczeciem nowego tematu
nie zrobiles wgladu w te juz istniejace,

dlatego aby nie dzielic pierwotnego tematu na kilka mniejszych,
proponuje wrzucic "Gawede Mysliwska" do jednego wora
tzn.do "O lowiectwie-mysliwstwie i...czyms jeszcze"

Oczywiscie jesli sie zgodzisz
i administrator nie ma nic przeciwko

Co wy na to? Wink
grace
PostWysłany: Pon 15:18, 07 Lis 2005    Temat postu:

Witam, jak starego znajomego, i dziekuje za wspaniala opowiesc. Prosze poczytac temat rozpoczety przez Janusza, milosnika kniei, przebywajacego teraz w odleglym New Jersey.
DB
Gość
PostWysłany: Pon 15:02, 07 Lis 2005    Temat postu: Gawęda myśliwska.

Witam Wszystkich bardzo serdecznie! Darz Bór! Very Happy
Zostałem zaproszony , a może bardziej odpowiednim określeniem byłoby słowo zaiteresowny, Waszym forum przez Grażynę. Jest miłośniczką Puszczy Piskiej i (ja to wiem) - myśliwstwa. Znamy się z pracy i gdzieś tam przy okazji omawiania spraw służbowych jak zwykle wygadałem się , że poluję no i że, oczywiście moje zajęcia służbowe mi w tym ogromnie przeszkadzają. A że jestem idealistą , to więcej marzę niż korzystam z uciech życia myśliwego, co w oczywisty sposób odkłada się w formie niekończących się wspomnień nawet z krótkich kilkugodzinnych polowań. Oczywiście Grażyna stała się ofiarą moich tęsknot i jeżeli tylko nieopacznie zadzwoni do mnie lub podniesie słuchawkę kiedy niby że dzwonię w sprawie kursu, a faktycznie muszę się wygadać bo nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu na polowaczkę. Z drugiej strony całe szczęście , że mnieszkam w stolicy daleko od otoi jakiejkolwiek zwierzyny , bo pewnie zdominowałbym forum majakami stęsknionego "zabijaki".
Ale przejdźmy do faktów : nie zauażyłem aby uczestnicy forum zauważyli 3 listopada - św. Huberta . Jest to święto nie tylko braci myśliwskiej ale wszystkich kochających las. Dlatego proszę o przyjęcie serdecznych pozdrowień przez tych wszystkich , którzy czują się podopiecznymi naszego Patrona.
A teraz czas na gawędę. To wydarzyło się człkiem niedawno. Miało być jeszcze rykowisko i dostaliśmy sygnał z okolic Augustowa , że jeszcze ryczą. Jack złożył mi propozycję nie do odrzucenia: startujemy o 16.00 z małego lotniska pod Konstancinem i po godzinie lotu byliśmy nad Suwałkami. Dopiero przelatując wspaniałą Cessną nad Ostrowią Mazowiecką odwarzyłem się poinformować dom, że "lecę" na polowanie a pozostających w mieście druchów myśliwskich aby zazdrościli i nie mogli spać kiedy ja będę skradał się za bykiem. Świetny samolocik, świetny pilot, dwóch genialnych myśliwych i usiedliśmy w Suwałkach po 65 minutach od startu, 6,5 minuty do Nadleśnictwa w Szebrze i po 15 minutach przebrani i z bronią gotową do załadowania siedzieliśmy w Ładach Nivach celem rozwiezienia w łowisko, każdy ze swoim podprowadzającym i psem na wszelki wypadek. Mimo to było odrobinę za późno. po 30 minutach byłem na ambonie w odwiecznej Puszczy Augustowskiej. W mordę... nikt w to nie uwierzy: 1 godzina lotu i już w łowisku. Zaparkowaliśmy samochód jakieś 400 m przed amboną. Jak na tę porę roku było wręcz gorąco 23 C. Już ryczały z lewj i z prawej. Niestety na zrębie nie było łań , które zdaniem podprowadzającego zwykle odpoczywały w trawach. Jeden byk wyraźnie miał grubszy, mocniejszy głos i obchodził nas z z prawej strony za plecami na jakichś 200 m oczywiście w gęstwinie. Siedzieliśmy cichutko z lornetkami wrośniętymi w oczy. Broń gotowa do użytku. Nagle za nami trzask gałązek. Mogliśmy tylko obrócić szyje 0 180 stopni. Całe szcząście to tylko łania. Poczuła nas i skoczyła pomiędzy brzózki. Robiło się coraz ciemniej i obsiadały nas chmary jelenich wszy. Ryczenie było, łania była, wszy latały widno było no to powrót. Nie opiszę co się działo dalej tego wieczora bo musiałbym rozpocząć nowy temat - biesiada myśliwska, a ma być nie o tym.
Rano pobudka 4.30, tym razem wyruszymy na podchód na ogromne łąki przy torach kolejowych przecinających Puszczę. Jest nie tylko gorąco ale i bardzo sucho. Trawa i mech treszczą i szeleszczą pod podeszwami jakbyśmy chodzili po kapiszonach. To chyba był cud, że udało nam się dotrzeć do skraju lasu. Byki ryczały na całe szczęście mimo to widziałem między drzewami jak kolejne chmary uciekały z łąki. Na środku został tylko jeden ryczący byczek. Przygotowałem broń na podpórce. Jeleń zacął przemieszczać się a to w leo , ato w prawo, aż wreszcie zaczął schodzić do lasu od czasu do czasu porykując. Czekałem na to, kiedy wszedł na tło jasnych traw idealnie na blat oddałem precyzyjny strzał. Kaliber 9,3x62 skutecznie umieszczyny w tuszy zwierzyny co słychać zaraz po huku wystrzału nie pozostawia żadnych wątpliwości, chyba że... wysokie trawy, brak psa tropiciela, emocje myśliwego, które prowadzą do odczuć które bardzo trudno przezwyciężyć aby oddać spokojny strzał. Z odrobiną niepewności szukaliśmy byka. Prowadził nas intensywny zapach. Mimo prawie idealnych warunków trafiony byk przeszedł prawie 100 m. Złom w pysk - ostatni kęs i złom do czapki myśliwego. Patroszenie i przygotowanie do transportu. Otry zapach jelenia mieszał się z zapachem parującej łąki. Miałem straszne wypieki od emocji i wysiłku. Dziesiątak o tuszy 130 kg. Tym razem św. Hubert darzył. Była już prawie 7.30. Czas wracać na śniadanie . Kolejny eap to Kruklanki za Giżyckiem, ale o tym następnym razam.
Czołem.
Goowwillski

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group